niedziela, 26 sierpnia 2012

Kot i tort. I bita śmietana.

Robiłam porządek w folderze "jedzenie" i okazało się, że zdjęć do opublikowania jest za dużo. Tak więc, póki nie powstało nic nowego, nadrabiam zaległości!

Tort, o którym kiedyś wspominałam (o tu). 


Niestety, bita śmietana (taka o) mi nie wyszła i trzeba to przyznać otwarcie :D No nie nadaję się do tego i już. Albo jakaś aura niekorzystna była, nie wiem. Mimo wszystko była pyszna, serio... :D Cały tort zresztą też.


Ciasto to chyba był biszkopt (ten od galaretki - o tu, a właściwie TU)
Krem czekoladowy: http://veganskisvemir.blogspot.com/2011/04/tarta-czekoladowa-z-ananasem.html
No i bita śmietana (w tym wypadku to raczej biała polewa ;) )


oraz
Torcik orzechowy


Trafiłam na to zdjęcie i długo zastanawiałam się co to było... potem przeszukałam miliard różnej wielkości karteczek, wysypujących się z segregatora, w poszukiwaniu przepisu. W końcu znalazłam źródło. Oto ono: http://wegannerd.blogspot.com/2012/02/potrzebuje-endorfiny.html Proszę bardzo :)

A na koniec:
Kot i tort. (Kocie bardzo wstyd, że nie posprzątała zabawek :D)



piątek, 24 sierpnia 2012

wegański kopiec kreta


Nie ufam wszelkim wypiekom z kartoników i innym "pomysłom na..." zwłaszcza, kiedy pani w reklamie, dumna ze swojego deseru, mówi coś o odrobinie wyobraźni.
W związku z tym (oraz późniejszym weganizmem ;) ), "Kopca Kreta" w oryginale nigdy nie miałam okazji spróbować. A trochę, muszę przyznać, mnie kusił. I tak powstał mój wegański odpowiednik.

Ciasto (Cygan po wielu modyfikacjach):

4 szklanki mąki pszennej razowej
1/2 szklanki cukru białego
1/2 szklanki cukru trzcinowego muscovado
1 szklanka oleju
1,5 szklanki wody
2 duże łyżki sody
3 duże łyżki karobu

Mieszamy suche składniki, dodajemy mokre i dokładnie łączymy. W razie potrzeby dolewamy wody. Ciasto przekładamy do tortownicy i pieczemy*
*nie wiem ile czasu i w ilu stopniach, ponieważ mam piekarnik gazowy, i temperatura w nim cały czas rośnie, a ja muszę się wysilać, żeby mi się nic nie spaliło ;)
Upieczone ciasto odstawiamy do ostygnięcia.

Krem:

1 tofu naturalne
1,5 szklanki płatków ryżowych
1,5 szklanki mleka sojowego
aromat śmietankowy
cukier (biały)
gorzka czekolada

Tofu rozdrabniamy i wkładamy do blendera. Przygotowujemy kaszkę ryżową zgodnie z instrukcją na opakowaniu, czyli wsypujemy płatki ryżowe do gotującego się mleka (w stosunku 1:1) i mieszamy. Jak ostygnie, to dodajemy do tofu, dosypujemy cukru, dolewamy aromatu i blendujemy. W razie potrzeby dolewamy mleka sojowego (konsystencja ma być gęsta, ale bez przesady).
Kroimy/łamiemy czekoladę na drobne kawałki. Dodajemy do masy i delikatnie mieszamy (należy uważać, żeby masa nie była ciepła, bo czekolada zacznie się topić i popsuje nam kolor masy - na co wpadłam niestety nieco za późno ;) ).
Ciasto przekrawamy w okolicach dolnej połowy. Odciętą górę wkładamy do miski i kruszymy. Pozostały placek delikatnie wydrążamy pozostawiając brzegi.


Banany kroimy wzdłuż na pół (oraz na mniejsze kawałki później w razie potrzeby) i wypełniamy nimi wydrążone ciasto. I... skrapiamy lekko sokiem z cytryny, żeby nie straciły koloru.


Na banany nakładamy krem i formujemy górkę. Następnie górkę pokrywamy pokruszonym ciastem.
Uzyskujemy przepyszny wegański "Kopiec Kreta".