wtorek, 20 marca 2012

"MORE THAN MUSIC", more than śniadanie.

Protest przeciwko hodowli i wywozowi koni na rzeź - słychać "a o krowy i świnie dlaczego nie walczycie?!?!"
Jest demonstracja przeciwko mordowaniu psów na Ukrainie przed Euro2012 - "piesków to zabijać nie wolno, ale za aborcją jesteście!?!!!"
Akcja dotycząca przemysłu futrzarskiego - "ale w skórzanych butach to chodzicie?!!!"
A jak wysyłanie protestu z jednego miejsca w drugie zawodzi, to zawsze można odwołać się do słynnego "dzieciom byście pomogli a nie o zwierzątka walczycie!!!"
Też to zauważyliście? ;)
No więc mam (pewnie i tak zbyt mało satysfakcjonującą) wiadomość dla wszystkich wielce i nieustannie oburzonych.

MORE THAN MUSIC
"Składanka ta powstała jako wyraz potrzeby, by za pomocą tego, co nas pasjonuje najbardziej — czyli muzyki — móc okazać pomoc młodym ludziom z domu dziecka. Jest to także doskonała okazja ku temu, żeby zwrócić uwagę na palący nas problem przemocy wobec najsłabszych i oddać hołd jej ofiarom.
Chociaż pochodzimy z różnych środowisk, łączy nas jedna idea — że wszyscy ludzie są równi. Staramy się propagować otwartość wobec świata, pozbawioną wrogości i bezpodstawnej agresji postawę względem wszelkich odmienności, takich jak: kolor skóry, wyznanie, narodowość, orientacja seksualna, płeć. Konsekwentnie wspieramy wszelkie działania antyfaszystowskie (również te o zabarwieniu radykalnym, uzasadniając je stanem wyższej konieczności w obliczu tak destruktywnych działań), a także stoimy w opozycji do jakichkolwiek form wyzysku i ucisku państwowego.
Jednakże nasze pojmowanie przemocy nie ogranicza się tylko do istot ludzkich, lecz obejmuje ono także zwierzęta („Ludzie wyraźnie dostrzegają przemoc, kiedy oni są ofiarami. Gdy jednak ofiarami są zwierzęta, bezmyślnie tyranizują je i maltretują bez końca.” Ingrid Newkirk, „Wolność dla zwierząt”). Uważamy, że miarą naszego człowieczeństwa, jak też wyznacznikiem poziomu cywilizacji powinien być stosunek do innych istot."

Całkiem fajna, bardzo ładnie wydana. Polecam! :)

Bez wyrzutów sumienia (bowiem pomogłam dzieciom) mogę przejść do "narzucania wszystkim mojego weganizmu" poprzez (nachalną oczywiście) prezentację ostatnich śniadań. Kto bystry, ten zauważył, że na moim blogu niestrudzenie "promuję" również homoseksualizm, nazywając moją Żonę (ups!) Żoną.
No dobra, koniec sarkazmów ;)

Śniadanie nr 1
Dzisiejsze.
Miękkie awokado przekrawamy wzdłuż. Wyjmujemy pestkę. Do środka wkładamy co nam się podoba. W tym przypadku była to pokrojona w kosteczkę rzodkiewka i pomidor. A do tego w ramach sosu - śmietana słonecznikowa.
W związku z mało bogatym wypełnieniem (sezonie w pełni wiosenny lub letni - przybywaj!) dodatkowo wzbogacamy śniadanie w tosta. W roli tosta - dwie kromki chleba posmarowane pesto, złożone ze sobą i zapieczone*. Pesto nie ze słoiczka tylko z torebki (przeceny w Kauflandzie zaopatrują nasze mieszkanie w dziwne, ale jednak czasem przydatne produkty :D). Oczywiście lepiej gdyby było to  prawdziwe pesto ;)
*oryginał tosta tu: http://wegannerd.blogspot.com/2012/03/sniadanie-do-ozka.html  mój tost to tylko biednie wykonana inspiracja ;)



Śniadanie nr 2
Z kiedyś.
Tofucznica, czyli:
dwie kostki tofu naturalnego
cebula albo i dwie
zielona cebulka
sól, pieprz, kurkuma
olej

Rozgrzewamy olej, wrzucamy posiekaną w kostkę cebulę, smażymy mieszając. Dodajemy rozgniecione widelcem tofu, mieszamy, dodajemy kurkumę (żeby tofucznica była żółta i dobra), sól, pieprz i znowu mieszamy. Pod koniec gotowania/smażenia/jak się nazywa ta czynność? dodajemy pokrojoną zieloną cebulkę.
Śniadanie to również wzbogacone jest wyżej wymienionym tostem, tym (a właściwie tamtym) razem wykonanym z pełnoziarnistej bułki. Oraz w szklankę wody i szklankę koktajlu.

Smoothie:
3 marchewki
jabłko
3 liście kapusty białej
garść suszonej żurawiny
kawałeczek imbiru
woda
czy jakoś tak ;)


Śniadanie nr 3, a właściwie mogąca być śniadaniem (bo czemu by nie) przekąska bez okazji
Frytki! Przepis na nie znalazłam w książce "Wegańska bogini w kuchni" w dziale "PMS - Przekąski na Menstruacyjne Smutki". W połączeniu z bezmyślnym oglądaniem serialu faktycznie spełniają się w tej dziedzinie.

Przepisu nie zacytuję, bo ma wszelkie prawa zastrzeżone. Ale...
Frytki piekłam w piekarniku na papierze do pieczenia lekko tylko otoczone olejem. W dwóch partiach, żeby się ładnie i szybko upiekły a nie ugotowały leżąc jedna na drugiej ;) Oleju najlepiej użyć kokosowego, bo zdrowy, ale oczywiście nie trzeba. Ja użyłam. Upieczone frytki polałam mieszanką kilku ząbków czosnku (to zależy od osobistych preferencji) przysmażonych na łyżce - dwóch (to zależy od ilości czosnku) oleju. Całość posypałam solą (najlepiej morską, bo zdrowsza, wiadomo) i posiekaną natką pietruszki.
Niby frytki, a zupełnie inne! 



Niebawem będą ciasta, ciasteczka czy inne babeczki. Zgodnie z profilem bloga ;) Obiecuję! W końcu święta idą, dodatki cukiernicze zamówione, szkockie podarunki od siostry też już dostałam... nic tylko piec!

 

4 komentarze:

  1. Wszystko pysznie wygląda, czekam na słodkości :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mniam! jakie pyszności ;) muszę spróbować awokado !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz może, gdzie znajdę jeszcze Wegańską Boginię? W internecie jakieś braki
    Świetne śniadanie!!
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.