Blender zdechł.
Jestem smutna.
I się popłakałam.
I Żona przytulała i pocieszała. I jest kochana. I podziwiam, że wytrzymała moją poranną histerię.
A ja mam dzisiaj dziwny humor...
No ale blender zdechł. I nie wiem jak ja to przeżyję, bo bez tego sprzętu to się w kuchni NIC nie da robić przecież. Już nie mówiąc o porannych smoothies. Źle, oj źle.
Na poprawę humoru wrzucę więc zdjęcie. Chcę lato! Wiosnę! Cokolwiek...
Proszę, odrobina lata w ten zimowy dzień -> http://cottien.blogspot.com/2012/01/na-przekor-sesji-karnawa-przepis.html
OdpowiedzUsuńMoje kondolencje z powodu utraty tak ważnego elementu Waszego życia, wiem jak bolesna musi być ta strata. Jednak pocieszcie się myślą, iż duch Waszego blendera jest teraz w lepszym świecie - w blenderowym niebie!
Pozdrawiam, Cottie
szlag tam z blenderem. adoptujecie nowy.
OdpowiedzUsuńNasz także oddał ducha w zeszłym tygodniu:(
OdpowiedzUsuń